Jedyny dzień roboczy w roku, poza dwunastoma dniami świątecznymi otwierają się dla kobiet bramy klasztoru Kamedułów na Bielanach.
No więc pojechaliśmy, czyli pełny duży autokar prawie samych kobiet. Niestety poza kościołem(trafiliśmy na mszę) nie pokazano nam katakumb, gdzie chowają swoich zmarłych, ani intymnych domków z ogródkami, gdzie mieszkają zakonnicy w samotności, a nawet niektórzy nie odzywają się do siebie ani słowem całymi latami.
To specyficzny rodzaj służby Bogu, ale z tej właśnie przyczyny budzą zainteresowanie.
Wyjście na kolejne wzniesienie w Przegorzałach nie było zaplanowane na piechotę, ale długi autokar nie wyrobiłby na zakrętach i wspinaliśmy się na własnych nogach. Ciężko było niektórym, ale warto było. Widok na zakole Wisły i Kraków skąpany w słońcu urzekł nas i poczuliśmy sercem całym dumę, że jest to nasze bliskie nam miasto królów i zabytków.
Kawa wyborna wypita była pospiesznie na tarasie Willi Baszty w Przegorzałach, projektowanej przed stu laty przez Szyszko Bohusza.
A tuż przed nami kolejne atrakcje, czyli Tyniec i znane z przepisywania starych ksiąg Opactwo. Zwiedzanie dzięki naszemu wyposażonemu w obfitą wiedzę Przewodnikowi przybliżyło nam życie mężczyzn, którzy poza potrzebą obcowania z Bogiem w ukryciu, zajmowali się pracą dla nauki i kultury.
Skromny, choć nie tani obiad pokrzepił nasze siły i zaopatrzeni w pokorę i skromność tchnącą z białych kamiennych murów wróciliśmy do naszego Słonego Miasta.

W pokorze choć z bogactwem doznań opisała Lucyna Jakubowska